Mam nadzieję, że tak powiem jutro, jak dokonam poprawek ;)
Ale od początku.
Jako buszująca wszędzie tam, gdzie można za grosze wyszukać jakieś skarby mam całkiem spory woreczek ciuchów do przeróbki. Zmotywowana przez Zashevkę i jej Recykling szyciowy sięgnęłam w końcu po jego zawartość. Na pierwszy ogień poszła całkiem spora boho-koszula w kolorze kremowym z koronką ala gipiura.
Koszulka z zakładkami i przedłużanym przodem. Plan - stworzyć romantyczną wersję tejże w rozmiarze 104.
Za wzór posłużyła mi trykotowa bluzeczka mojej córeczki, dla której wersja ostateczna jest przeznaczona.
Po wykrojeniu maszyna poszła w ruch. Ja naiwna myślałam, że te pół godziny przeznaczone na jej uszycie będzie jedynym czasem jaki poświęcę tej "kreacji". Pierwsza przymiarka miała być ostatnią. Oto efekt:
Niestety, jak na mój gust, wyszło coś na wzór koszuliny nocnej dla ciotki klotki :/ Winny jest temu przedłużony przód. No cóż, prucie - moje drugie imię... Zwęzić rękawy też chyba muszę. Co na to córka?
 |
O matko, jaka tragedia........ |
Za niedługo ostateczna odsłona bluzki.
Buziaki, Leosia